Stratos Vasdekis
Szanowny Panie,
aby wyjaśnić brak występowania litery ó w wygłosie (tzn. na końcu wyrazu), należy najpierw powiedzieć, skąd ta litera się w polszczyźnie wzięła.
Dzisiejsza polska litera ó wymawiana jest jak samogłoska przymknięta [u], ale w wiekach XVI–XIX było to tzw. o pochylone (lub o ścieśnione), wymawiane jak samogłoska półprzymknięta [o], będąca czymś pośrednim między dzisiejszą samogłoską przymkniętą u [u] i dzisiejszą samogłoską półotwartą o [ɔ]. Zatem do XIX wieku litery ó i u oznaczały różne dźwięki. Dopiero później głoska oznaczana literą ó zmieniła wymowę do [u], przez co te dwie litery zaczęły oznaczać ten sam dźwięk.
O pochylone pochodziło z kolei ze staropolskiego o długiego (w tekstach staropolskich długość bywała oddawana przez oo, np. Boog ‘Bóg’; dziś o długie językoznawcy tradycyjnie oznaczają jako ō). Do mniej więcej przełomu XV i XVI wieku istniał bowiem w języku polskim iloczas, tzn. rozróżnianie samogłosek ze względu na czas ich wymawiania na krótkie i długie. Gdy iloczas zanikł, samogłoski długie przestały być długie, ale część z nich zmieniła przy tym barwę – tak stało się właśnie z o długim (ō), które zaczęło być wymawiane wyżej i stało się o pochylonym (ó).
A skąd wzięło się o długie? Ogólnie rzecz biorąc, najczęściej uważa się, że samogłoski długie mogły mieć w polszczyźnie cztery źródła, tzn. mogły:
- zostać odziedziczone z języka prasłowiańskiego (np. psł. *kõrľь > stpol. krōl > pol. król) – w tych wypadkach długość zachowała się w całej odmianie, stąd dzisiejsze król, króla, królowi itd. (tzw. ó niewymienne);
- powstać ze wzdłużenia zastępczego towarzyszącego zanikowi jerów (czyli samogłosek oznaczanych jako ъ, ь) w wygłosie (np. psł. *vozъ > stpol. wōz > pol. wóz) – w tych wypadkach długość powstała tylko w formach zakończonych pierwotnie na jer, a zatem tylko w niektórych formach odmiany, np. wóz, ale: wozu, wozowi itd. (tzw. ó wymienne);
- powstać pod wpływem sąsiedniej spółgłoski półotwartej r lub l (np. psł. *gora > stpol. gōra > pol. góra);
- powstać z kontrakcji, tzn. zlania się dwóch samogłosek, najczęściej przedzielonych głoską j (np. psł. *znaješi > stpol. znāsz > pol. znasz).
Przyjrzyjmy się teraz dokładniej każdemu z tych źródeł pod kątem tego, czy mogły w jego ramach powstać słowa kończące się na długie ō:
1. Język polski dziedziczył długość samogłoski z języka prasłowiańskiego (mówiąc w pewnym uproszczeniu) w dwóch sytuacjach:
a. Wtedy, gdy w późnoprasłowiańskim na daną samogłoskę długą (tzn. *a, *ě, *i, *y, *u, *ǫ, *ę) lub połączenie dyftongiczne (tzn. *or, *ol, *er, *el, *ьr, *ьl, *ъr, *ъl) padał tzw. akcent nowoakutowy, oznaczany zwykle jako ̃, np. psł. *kõrľь > stpol. krōl. Akcent ten powstał pod koniec istnienia języka prasłowiańskiego poprzez przesunięcie akcentu z nie-inicjalnego słabego jeru w lewo (np. *korľь̍ > *kõrľь) lub z wewnętrznej samogłoski długiej z akcentem cyrkumfleksowym w lewo (np. *vortȋte > *võrtite)(tzw. prawo Stanga-Ivšića). Siłą rzeczy, akcent nowoakutowy nie mógł więc powstać na ostatniej samogłosce słowa.
b. Wtedy, gdy w późnoprasłowiańskim dana samogłoska długa lub dane połączenie dyftongiczne znajdowały się przed sylabą akcentowaną, np. psł. *borzda̍ > stpol. brōzda > pol. brózda. Podobnie jak powyżej, siłą rzeczy nie mogło to dotyczyć ostatniej samogłoski słowa.
A zatem język polski nie odziedziczył z języka prasłowiańskiego takich samogłosek długich, które stałyby na końcu wyrazu (albo nawet znajdowały się w ostatniej jego sylabie).
2. Wzdłużenie zastępcze zachodziło tylko tam, gdzie na końcu danej formy stał jer i dotyczyło samogłoski w sylabie na lewo od jeru, np. *vozъ > stpol. wōz. A zatem w wyniku wzdłużenia zastępczego nie mogły powstać takie samogłoski długie, które stałyby na końcu wyrazu.
3. Powstanie samogłoski długiej pod wpływem głosek r, l jest źródłem najmniej jasnym i najbardziej kontrowersyjnym. Nie ma też tutaj zbyt wiele przykładów – są nimi np. psł. *gora > stpol. gōra > pol. góra, psł. *kotorъjь > stpol. ktōry > pol. który, psł. *dъťer- > stpol. cōra > pol. córa, psł. *skora > stpol. skōra > pol. skóra. Jak jednak widać, zawsze dotyczy to sytuacji, w której głoska *r (lub *l) znajdowała się po danej samogłosce, nie zaś przed nią. A zatem – siłą rzeczy – nie mogły tutaj powstać takie samogłoski długie, które stałyby na końcu wyrazu.
4. Kontrakcja – mogła zachodzić także w wygłosie, a zatem w tym wypadku na końcu wyrazu mogły powstawać – i rzeczywiście powstawały – samogłoski długie: *ā, *ē, *ǭ, *ī. W żadnym wyrazie nie powstało jednak wygłosowe długie *ō. Dlaczego? Przyjrzyjmy się głównym grupom słów, w których zachodziła kontrakcja w wygłosie:
a. rzeczowniki, np. psł. *orlьja > stpol. rolā > pol. rola, psł. *rǫkojǫ > stpol. *rǫkǭ > pol. ręką. W tym typie kontrakcji jeżeli samogłoski przedzielone głoską j były różne, to o barwie samogłoski, która była efektem kontrakcji, decydowała barwa drugiej z nich, dlatego z *rǫkojǫ powstało *rǫkǭ, a nie *rǫkō. Co więcej, nie było wówczas w prasłowiańskim słów, które kończyłyby się na *-jo, ponieważ wygłos takich słów został już wcześniej zmieniony na *-je (np. pie. *h2ōu̯i̯ó- > psł. *aje > stpol. jaje – później po polsku zmieniono to „z powrotem” na -jo, stąd jajo), co wiązało się z ogólną prasłowiańską tendencją, by po spółgłosce miękkiej (np. *j) następowała samogłoska przednia (tzn. *i, *ь, *e, *ě lub *ę), nie zaś samogłoska tylna (tzn. *u, *ъ, *y, *o, *ǫ lub *a) (tzw. prawo korelacji palatalności). A zatem nie było możliwości, by z kontrakcji powstała głoska *-ō.
b. przymiotniki w odmianie złożonej – do pierwotnych form odmiany przymiotnika, czyli do form tzw. odmiany prostej przymiotnika (np. *dobra, *dobro) dołożono formy tzw. zaimka anaforycznego *jь, *ja, *je, np. *dobra + *ja > *dobraja, *dobro + *je > *dobroje. Następnie te formy ulegały kontrakcji: psł. *dobraja > stpol. dobrā, psł. *dobroje > stpol. dobrē. Podobnie jak w wypadku rzeczowników, o barwie końcowej samogłoski decydowała druga z samogłosek. Przy czym wśród form odmiany zaimka *jь, *ja, *je nie było żadnej formy **jo lub podobnej – co wynikało, podobnie jak wyżej, ze zmiany prasłowiańskich zakończeń *-jo na *-je (w wypadku tego zaimka: pie. *i̯ód > psł. *je). A skoro tak, tutaj też nie było możliwości, by z kontrakcji powstała głoska *-ō.
c. czasowniki – ta kontrakcja jest młodsza i dotyczy tych czasowników, które w 1. osobie liczby pojedynczej czasu teraźniejszego kończyły się na *-ajǫ, np. *znajǫ, *znaješi, *znajetь itd. W 2. i 3. osobie nastąpiła tu kontrakcja: *znaješi > stpol. znāš > pol. znasz, *znajetь > stpol. znā > pol. zna. Jak widać, nie była to właściwie kontrakcja w wygłosie, lecz w śródgłosie, ale ponieważ w 3. osobie zanikła później końcówka *-tь, to powstała z kontrakcji samogłoska *ā znalazła się ostatecznie w wygłosie. W tym wypadku o barwie samogłoski końcowej decydowała pierwsza z samogłosek. Skoro jednak dotyczyło to tylko czasowników, które miały w 3. osobie l.p. końcówkę *-aje, to nie mogła tam powstać głoska *-ō.
Podsumowując, spośród czterech przyjmowanych najczęściej źródeł polskich samogłosek długich, trzy nie miały prawa doprowadzić do powstania w wygłosie żadnej samogłoski długiej, natomiast źródło czwarte – kontrakcja – miała takie prawo i powstawały z niej wygłosowe samogłoski długie *ā, *ē, *ǭ, *ī, ale nie powstało z niej żadnej wygłosowe długie *ō, co wiązało się częściowo ze sposobem, w jaki zachodziły kontrakcje, a częściowo z zamianą prasłowiańskich wygłosów *-jo na *-je wynikającym z tzw. prawa korelacji palatalności. Wygłosowe długie ō w polszczyźnie nie zaistniało więc w ogóle, a co za tym idzie – nigdy nie powstało w niej też wygłosowe ó pochylone i wygłosowe ó kreskowane.
Łączę wyrazy szacunku
Kamil Pawlicki