01.02.2023

ciao

Szanowni Państwo, proszę o obszerną etymologię słowa „ciao” – włoskiego pozdrowienia, używanego także w języku polskim. Pozdrawiam

Stratos Vasdekis

Szanowny Panie,

włoskie pozdrowienie ciao etymologicznie oznacza... „jestem twoim Słowianinem”.

Zacznijmy od tego, że w łacinie klasycznej istniały różne słowa oznaczające niewolnika, a najpopularniejszym z nich było słowo servus. We wczesnośredniowiecznej Europie, w której językiem administracji była łacina, słowo servus wciąż było najczęściej używanym określeniem niewolnika, choć z czasem jego znaczenie zaczęło się rozszerzać, obejmując różne typy podległości, a ostatecznie utrwaliło się w znaczeniu ‘chłop pańszczyźniany’ (stąd francuskie i angielskie serf ‘chłop pańszczyźniany’). Pańszczyzna, choć czasem mogła niewolnictwo przypominać, była jednak w praktyce i w prawie od niego różna. Słowo servus nie mogło więc już oznaczać niewolnika – potrzebne było słowo nowe. To miejsce zajęło łacińskie słowo sclavus, pierwotnie etnonim znaczący ‘Słowianin’. Jak do tego doszło?

Jeńców branych do niewoli często określano zwrotem captivus ‘jeniec’, servus 'niewolnik' lub servus captivus 'niewolnik-jeniec' w połączeniu z określeniem etnicznym, np. servus captivus wealh ‘niewolnik-jeniec walijski’, captivus sardus ‘jeniec sardyński’. Jeżeli niewolników danego pochodzenia było na danym obszarze wielu, to z czasem skracano to po prostu do określenia etnicznego. Dlatego np. we wczesnośredniowiecznej Anglii, w której większość niewolników stanowili Walijczycy, słowo wealh ‘Walijczyk’ stało się na jakiś czas synonimem niewolnika. Podobna sytuacja miała miejsce w średniowiecznej Genui, gdzie synonimem niewolnika stało się słowo sardus ‘Sardyńczyk’. I tak też było ze Słowianami – tyle że na dużo większą skalę.

Pierwsze bezsporne wzmianki o Słowianach w źródłach pisanych to połowa VI wieku. Historyk bizantyjski, Prokopiusz z Cezarei, w dziele Historia wojen z 545-554 r. wymienia różne wersje ich nazwy: Sklavenoí (Σκλαβηνοί), Sklauenoí (Σκλαυηνοί), Sthlavenoí (Σθλαβηνοί), Sklavĩnoi (Σκλαβῖνοι), a także wersję skróconą: Sklávoi (Σκλάβοι). Te różne wersje pochodzą od nazwy, która musiała być używana przez samych Słowian – w języku prasłowiańskim ‘Słowianin’ to *Slověninъ, liczba mnoga: *Slověne. Jak widać, nazwy greckie nieco tę nazwę przekształciły: w języku greckim nie było słów zaczynających się od sl-, zatem przy zapożyczaniu słów obcych, które się tak zaczynały, dodawano jakąś głoskę dla ułatwienia wymowy. Tą głoską było najczęściej k (stąd Sklavinoí i Sklávoi), czasem th (stąd Sthlavinoí). Na podobnej zasadzie np. dziś po polsku czasem wymawiamy nazwę stolicy Gruzji, Tbilisi, tak, jakby to było Tibilisi lub Tybilisi, ponieważ nie mamy po polsku słów zaczynających się od tb-.

Nazwy greckie zostały następnie przejęte do łaciny, jako – przede wszystkim – Sclaveni Sclavi. Można zwrócić uwagę, że pierwotnie określenia te odnosiły się przede wszystkim (lub wyłącznie) do Słowian południowych, czyli tych, z którymi w pierwszym rzędzie stykali się Bizantyjczycy. Historyk łaciński, Jordanes, w dziele Getica z 551 r. pisał, że Słowianie wywodzą się z jednego plemienia, ale dziś są znani pod trzema nazwami: na zachodzie – Wenetowie (Veneti), na wschodzie – Antowie (Antes), na południu – Sklawenowie (Sclaveni).

Ostatecznie w obu językach najbardziej popularna stała się nazwa skrócona: greckie Sklávoi, łacińskie Sclavi.

Wróćmy do sprawy niewolników. W wiekach VII i VIII nastąpił w Europie powolny, a w wiekach IX i X bardzo gwałtowny wzrost liczby niewolników sprowadzanych z krajów słowiańskich – najczęściej do krajów arabskich. Można wymieniać różne czynniki, które temu wzrostowi sprzyjały: po pierwsze, ustanowienie bogatego kalifatu (najpierw Umajjadów, potem Abbasydów), który potrzebował wielu niewolników. Po drugie, Słowianie byli rozdrobnieni i nie mieli jeszcze silnych, scentralizowanych państw, więc łatwiej było organizować przeciwko nim wyprawy w celu pozyskania niewolników. Po trzecie, ówczesne chrześcijaństwo (podobnie jak ówczesny judaizm i islam) zabraniało brania w niewolę współwyznawców, ale nie zabraniało brania lub sprzedawania w niewolę pogan, a Słowianie byli jeszcze w większości poganami. Po czwarte, ustanowione w 800 r. cesarstwo frankijskie znajdowało się w idealnym położeniu, by chwytać jeńców na zachodzie Słowiańszczyzny, a następnie sprzedawać ich na targach nad Morzem Śródziemnym. Po piąte, w IX w. Wikingowie stworzyli sieć dróg handlowych w Europie wschodniej, która ułatwiła sprzedawanie niewolników drogą wschodnią – do Bizancjum i kalifatu.

Skutkiem tego wszystkiego – w wiekach IX-XI istniał w Europie wielki ruch handlu niewolnikami, a większość tych niewolników stanowili Słowianie. Nic dziwnego, że łacińskie sclavus stało się synonimem słowa servus ‘niewolnik’. A potem, gdy słowo servus zmieniło znaczenie na ‘chłop pańszczyźniany’ – sclavus przejęło jego dawne znaczenie i stało się głównym słowem oznaczającym niewolnika. Z łaciny słowo przeszło do innych języków, stąd np. angielskie slave, niemieckie Sklave, francuskie esclave, włoskie schiavo. Gdy w Europie środkowej i wschodniej stopniowo powstawały i umacniały się duże, scentralizowane państwa chrześcijańskie, w tym i państwo polskie, handel niewolnikami został znacznie spowolniony, choć jeszcze przez jakiś czas istniał.

Wróćmy jeszcze do łacińskiego servus. We wczesnym średniowieczu zaczęto używać pozdrowienia Servus humillimus, domine spectabilis! lub Servus humillimus sum, o domine spectabilis!, oznaczające ‘Jestem twoim najbardziej uniżonym sługą, o szanowny panie!’. Pozdrowienia często bywają związane z wyrażeniem czci lub szacunku dla rozmówcy, zwłaszcza jeśli ma on wyższy status społeczny (por. np. polskie Cześć!). A pozdrowienia, które stają się stałymi zwrotami, często bywają – na skutek częstego użycia – skracane. Dlatego z czasem samo słowo servus, które to wyrażenie rozpoczynało, przejęło jego funkcję. Zaczęło oznaczać pozdrowienie wypowiadane przy pożegnaniu i czasem także przy powitaniu; przy czym dosłownie znaczyło po prostu ‘Sługa!’. To słowo używane jako pozdrowienie widać zwłaszcza w językach krajów, które były częścią monarchii austro-węgierskiej lub miały z nią kontakt, np. niemieckie Servus!, słowackie Servus!, węgierskie Szervusz! i polskie Serwus!. W części z tych języków – w tym i w polskim – pozdrowienie to ma dziś charakter archaiczny.

Przyjrzyjmy się teraz jednemu ze słów pochodzących od łacińskiego sclavus, już w znaczeniu ‘niewolnik’ – włoskiemu schiavo. W dialektach włoskich łacińskie cla /kla/ rozwijało się regularnie w chia /kja/, np. łacińskie clārus /kla:rus/ przeszło po włosku w chiaro /kjaro/ ‘jasny’, łacińskie clāvem /kla:wem/ – w chiave /kjave/ ‘klucz’. Tu podobnie: łacińskie sclavus /sklavus/ przeszło w schiavo /skjavo/.

Z czasem w wyrażeniu Servus humillimus, domine spectabilis! zmieniono tradycyjne słowo servus na nowe: schiavo. I – podobnie jak z Servus! – także skrócenie frazy do Schiavo! stało się rodzajem pozdrowienia wypowiadanym na powitanie lub na pożegnanie. Było to zapewne charakterystyczne zwłaszcza dla Republiki Weneckiej. Przy czym w języku weneckim schiavo /skjavo/ przeszło kilka dalszych zmian fonetycznych:

1.      /kj/uległo palatalizacji (zmiękczeniu), przechodząc w głoskę zwarto-szczelinową /t͡ʃ/ (wymawianą jak dzisiejsze angielskie ch). A zatem /skjavo/ przeszło w /st͡ʃavo/.

2.      /v/ między samogłoskami zaczęło być stopniowo redukowane: najpierw jego wymowa zmieniła się do czegoś podobnego do /w/ (dzisiejsze polskie ł), tzn. /st͡ʃawo/, a następnie głoska ta zupełnie zanikła.

3.      zanikło nagłosowe /s/, dając /t͡ʃao/.

Tak powstało weneckie ciao /t͡ʃao/, które z czasem rozpowszechniło się nie tylko w całej Italii, ale i zostało zaimportowane do wielu innych języków, w tym i do polskiego.

A skąd pochodzi samo prasłowiańskie *Slověninъ? Nie ma pewności. Hipotez jest wiele.

Hipotezę najbardziej dziś popularną sformułował Roman Jakobson, który wyprowadzał nazwę *Slověninъ od słowa *slovo ‘słowo’. A zatem *Slověne to ci, którzy posługują się słowem – w opozycji do tych, którzy mówią językami niesłowiańskimi, a zatem są „niemi”, po prasłowiańsku: *němьci (stąd pol. Niemcy). Natomiast *slovo pochodzi z praindoeuropejskiego *ḱléu̯os ‘sława, słyszenie o kimś’, podobnie jak np. starogreckie kléos ‘sława’ (widoczne też jako pierwsza cząstka w takich imionach, jak Kleopatra, Kleon, Kleomenes, a także jako druga cząstka w takich imionach, jak Perykles, Sofokles, Herakles) i sanskryckie śráwas ‘sława’. Wspomniane praindoeuropejskie słowo *ḱléu̯os ‘sława, słyszenie o kimś’ pochodzi od praindoeuropejskiego rdzenia *ḱleu̯- ‘słuchać’ (z którego pochodzą także prasłowiańskie *slava ‘sława’, *sluxъ ‘słuch’, *sluxati ‘słuchać’, *slyšati ‘słyszeć’, a w innych językach m.in. starogreckie kléō ‘chwalę’ i łacińskie clueō ‘jestem wołany, nazywany, sławny’).

Inni (Oleg Trubaczow, John P. Maher) łączyli tę nazwę z tym samym praindoeuropejskim rdzeniem *ḱleu̯- ‘słuchać’, ale nie od słowa *ḱléu̯os (czyli od prasłowiańskiego *slovo), lecz od prasłowiańskiego czasownika *sluti ‘wyrazić słowami, wypowiedzieć, być znanym z czegoś’. Maher twierdził, że ponieważ *slovo to tzw. rzeczownik s-tematowy, (tzn. w przypadkach zależnych w prasłowiańskim pojawiało się tam *-s-, np. dopełniacz *slovese, co widać do dziś w niektórych językach słowiańskich, np. słoweńskie slovoslovesa), to utworzony od niego rzeczownik powinien brzmieć nie *Slověne, lecz **Slovesěni.

Z kolei Max Vasmer uważał, że nazwa *Slověne nie mogła pochodzić od *slovo, ponieważ przyrostek *-ěninъ, *-aninъ występuje tylko w derywatach od nazw miejsc, a nie jest poświadczone żadne miejsce o nazwie **Slovy. Według niego, nazwa pochodzi najpewniej od jakiegoś hydronimu, por. różne słowiańskie nazwy rzek, m.in. polskie Sława i Sławica, których nazwa ma zapewne związek z płynącą wodą i wywodzi się z praindoeuropejskiego rdzenia *ḱleu̯H- ‘czyścić, płukać, ślizgać’, podobnie jak m.in. starogreckie klỹzō ‘myję, płuczę, czyszczę’, łacińskie cluō ‘czyszczę’ i cloāca ‘podziemna kanalizacja’.

Natomiast Zbigniew Gołąb wywodził nazwę *Slověne z praindoeuropejskiego *su̯edh-no-s (z którego pochodzi też m.in. greckie éthnos 'lud', stąd etniczny), a to od starszego przymiotnika *su̯edh-o-/*su̯ebh-o- ‘własny (pierwotnie: czyjś powinowaty)’ i ostatecznie od praindoeuropejskiego zaimka zwrotnego *su̯é ‘się’ (z którego pochodzi też praindoeuropejski zaimek *su̯oi̯os 'swój', stąd np. polskie swój, łacińskie suus, niemieckie sein). Wymagałoby to założenia w słowiańskim alternacji *l vs *b. Wiesław Boryś zwraca uwagę na taką samą alternację w prasłowiańskim *svoboda/*sloboda, od *svobъ (a wcześniej z pie. *su̯o-bho- od *su̯os ‘własny’) w znaczeniu ‘należący do swego plemienia, mieszkający na własnej ziemi, będący u siebie’. Przejście *v do *l byłoby więc tutaj dysymilacją (odpodobnieniem) spółgłoski wargowej *v od znajdującej się w następnej sylabie również wargowej spółgłoski *b.

Z wyrazami szacunku

Kamil Pawlicki