Szanowni Państwo, jako osoba badająca obszar działania środowisk debatujących (np. debaty oksfordzkie) widzę uzasadnioną potrzebę posługiwania się określeniami 'debatancki' i 'debatant'. Ich poprawność słowotwórczą poświadczył dr hab. M. Malinowski. Czy poprawność i potrzeba są zatem wystarczającym uzasadnieniem, by stosować te nieusankcjonowane słownikowo terminy w tekstach naukowych i popularyzatorskich? Z poważaniem
Ewa Modrzejewska
Szanowna Pani,
istotnie, określenia debatant i debatancki są poprawne słowotwórczo. Sam fakt ich powstania świadczy o tym, że odpowiadają na jakąś potrzebę użytkowników języka – najprawdopodobniej potrzebę ekonomicznego i przejrzystego nazwania pewnych obiektów i zjawisk rzeczywistości. To, że słowniki języka polskiego nie notują tych terminów (lub może raczej quasi-terminów), nie jest przeszkodą w ich stosowaniu – tradycyjne źródła leksykograficzne, zwłaszcza słowniki o charakterze normatywnym, z reguły są krok za najnowszą rzeczywistością językową, i być może tak właśnie być powinno (choćby dlatego, że czasami dopiero upływ czasu pozwala stwierdzić, które nowe słowa mają szansę zadomowić się w polszczyźnie).
A zatem: nie popełni Pani błędów językowych, jeśli będzie Pani używać określeń debatant, debatancki, mimo tego, że nie spotka się ich w tradycyjnym piśmiennictwie dotyczącym debat.
Łączę wyrazy szacunku
Agata Hącia