Dzień dobry,
czy można prosić o informację - czy w obecnych czasach konieczne jest używanie jednocześnie formy żeńskiej i męskiej rzeczownika, np. nieustannie słyszę w radiu takie wyrażenia: zgromadzeniu tłumacze i tłumaczki/dziękujemy świadkom i świadkiniom/witamy sąsiadów i sąsiadki... Ogólnie mówiąc, dla mnie to brzmi jak wydłużanie wypowiedzi bez dodawania jej treści. Czy już nie wypada grupy ludzi złożonej z obojga płci określić jednym słowem?
Jag
Szanowna Pani,,
nie, nie jest konieczne każdorazowe przywoływanie form męskich i żeńskich (lub: żeńskich i męskich) – z kilku powodów.
Po pierwsze, często powoduje to nieekonomiczność przekazu (do męskich i żeńskich rzeczowników trzeba dobrać męskie i żeńskie formy czasowników, przymiotników, zaimków, liczebników). Po drugie, wskutek takiego wydłużenia komunikat traci przejrzystość, a zwłaszcza: na dalszy plan usuwa się jego główna myśl, ponieważ jej miejsce zajmuje ekspozycja płci osób, o których się mówi (pisze) bądź do których się zwraca. Po trzecie, zestawienie form męskich i żeńskich może nie obejmować osób niebinarnych płciowo (tych, którzy nie życzą sobie używania w odniesieniu do nich form w rodzaju męskim i żeńskim). Po czwarte wreszcie, mamy w polszczyźnie funkcję generyczną rodzaju męskiego i męskoosobowego, co oznacza, że formy typu uczeń, uczniowie, tłumacz, tłumacze, sąsiad, sąsiedzi mogą nazywać nie tylko mężczyzn (chłopców), ale w ogóle ludzi niezależnie od płci. Gdy zatem powiemy: każdy uczeń ma prawo do..., mamy na myśli każde dziecko bądź młodego dorosłego, którzy chodzą do szkoły. Gdy mówimy: mam wspaniałych sąsiadów, obejmuję tą formą wszystkich, z którymi sąsiaduję. Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury zrzesza kobiety i mężczyzn (oraz, być może, osoby spoza tego binarnego podziału). I tak dalej.
W języku polskim nie możemy uciec od rodzaju gramatycznego, bo jest on immanentną składową każdego rzeczownika. To, że akurat rodzaj męski (i męskoosobowy) pełni funkcję generyczną (a nie żeński i niemęskoosobowy), można rozpatrywać oczywiście jako dziedzictwo kultury patriarchalnej, ale można też – i sama tak robię – uznać po prostu za jedną z wielu konwencji językowych. Taką jak to, że słowo człowiek, rodzaju męskiego przecież, odnosi się do każdego niezależnie od płci.
Można oczywiście zrozumieć intencje ludzi, którzy każdorazowo podkreślają obie płcie (Polki i Polacy, panie i panowie, obywatele i obywatelki, uczniowie i uczennice) – wiadomo, że chodzi o podkreślenie istotności płci (zwłaszcza kobiet) w życiu człowieka i o zapobieżenie dyskryminacji ze względu na płeć. Jest to więc jedna z odsłon tzn. języka inkluzywnego. Poświęcono mu wiele badań, artykułów, akcji społecznych. Jednak w moim przekonaniu nie w każdej sytuacji komunikacyjnej trzeba używać jednocześnie form męskich i żeńskich, ponieważ nie w każdym komunikacie akurat płeć jest tematem przewodnim.
Łączę wyrazy szacunku
Agata Hącia