Bartek
Szanowny Panie,
zapisy typu obywatel_ka, psycholog_żka, równieśnik(czka) są bardzo niefortunne z punktu widzenia poprawności ortograficznej, a także często kaleczą strukturę morfologiczną wyrazów. Charakterystyczną cechą polskiej fleksji i polskiego słowotwórstwa są tak zwane alternacje, inaczej: oboczności albo wymiany głosek. Na przykład k : c (ręka : ręce, rówieśnik : rówieśnicy), k : cz (ręka : rączka, rówieśnik : rówieśniczka), g : ż (noga : nóżka, psycholog : psycholożka) itd.
Alternacji mamy zamknięty repertuar. Zachodzą one zawsze w obrębie tematu wyrazu, nigdy w obrębie końcówek fleksyjnych – i ta właśnie cecha jest źródłem kłopotów. Mianowicie zapisy jak te wskazane wyżej ingerują bardzo często właśnie w temat słowa, a to znaczy, że piszący nie respektuje budowy wyrazu. Można odnieść wrażenie, że tego typu ucięcia i wstawki oraz dostawki są robione często intuicyjnie, a może nawet przypadkowo. Niestety, cierpi na tym język – i, niestety, nie ma uniwersalnego przepisu na tworzenie tego typu form z poszanowaniem morfologii wyrazów.
Sądzę, że o wiele lepszym rozwiązaniem jest stosowanie pełnych form, np. obywatel/obywatelka, rówieśnik/rówieśniczka (a może nawet lepiej, jeśli nie chcemy sprawiać wrażenia, że forma żeńska jest tylko „na doczepkę”: obywatelka/obywatel, rówieśniczka/rówieśnik). Tych kilka znaków więcej w piśmie oficjalnym nie powinno przysparzać piszącym problemów, a pozwoli zbudować tekst z poszanowaniem polskiej gramatyki przynajmniej w obrębie morfologii (sama mowa inkluzywna rodzi o wiele więcej problemów językowych, ale to już inny temat).
Łączę wyrazy szacunku
Agata Hącia